czwartek, 14 stycznia 2016

Prolog.

      
     Wchodząc do małego pokoiku, uchyliłam lekko drzwi spoglądając na śpiącą w łóżku małą dziewczynkę. Okryta kołdrą z purpurową narzutą aż po szyję, bełkotała coś pod nosem. Ostrożnie weszłam do pokoju, stąpając po wyjątkowo miękkim dywanie w kolorze beżowym, wśród czterech ścian pomalowanych na kolor malinowy. Stanęłam za łóżkiem, po czym odsunęłam zasłony jednym ruchem. Zza pleców dobiegły mnie niezadowolone pomruki dziecka. Odwracając się, zauważyłam przecierającą oczy, siedmioletnią blondynkę. Po chwili jej jasnofioletowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Kath, musimy stąd wyjeżdżać...? - Zapytała niepewnie wyciągając powoli nogi spod pościeli.
- Tak, teraz już nie ma odwrotu. Ubierz się, niedługo przyjedzie taksówka - z obojętną miną powróciłam do salonu. Dziś miałyśmy przeprowadzić się do miasteczka zwanego Doridge. Nasze rzeczy typu ubrania, meble miały zostać przewiezione w tym samym czasie, zostawiłam tylko parę ubrań na zmianę, i łóżko dla siostry. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego mała tak uparcie chce zostać w tym mieście. Nasi rodzice zmarli pewnej listopadowej nocy, kiedy to postanowili pojechać na ''romantyczną kolację we dwoje'', w pewnej luksusowej restauracji, tym samym zostawiając mnie w pozycji opiekunki. Wtedy nie miałam nic przeciwko. Gdybym wiedziała, jak to się skończy, nigdy bym im nie pozwoliła ruszyć w drogę... Tej nocy była okropna ulewa, czym nasi rodzice nie za bardzo się przejęli. Postanowiłam nie czekać na nich, kiedy wybiła godzina dwudziesta-trzecia, w końcu mieli swój pęk kluczy do mieszkania. Położyłam siostrę do spania, i sama pozwoliłam oddać się w ramiona Morfeusza, gdyż na drugi dzień musiałam zjawić się w szkole. Wybudzona w środku nocy przez dźwięk dochodzącego połączenia, odebrałam telefon, jak się okazało z policji. Pewien przyjazny, męski głos wypowiedział te już mniej przyjazne słowa, a mianowicie ''Przykro mi, Twoi rodzice nie żyją''.
Od tamtego czasu bardzo się zmieniłam. Zlikwidowałam wręcz swoje spotkania ze znajomymi, zaprzestałam chodzić do szkoły, zamknęłam się na uczucia. Swojej siostrze, Caroline nigdy nie powiedziałam prawdy. Jest na to po prostu za młoda. Za to wyjaśniłam to na swój sposób. Według tego, co jej powiedziałam, nasi rodzice pracują za granicą. Może mnie w przyszłości nawet i znienawidzić, ale kiedyś zrozumie.
       Dziś jest ten dzień, kiedy to zaczynam walczyć o lepsze życie dla mojej siostry. Przeniosłam powoli zmęczony wzrok na duże, wiszące lustro w przedpokoju, z którego przewozu zrezygnowałam, gdyż boję się dużych lustr. Moim oczom ukazała się średniego wzrostu dziewczyna, o czarnych, rozpuszczonych włosach sięgających bioder i o dwukolorowych oczach. Jedno oko miała w kolorze bursztynowym, drugie w świetle zdawało się mieć kolor krwisto czerwony. Sama nie wiem czemu, jednak miałam tak od urodzenia. Na bladą skórę twarzy opadało leniwie parę pasm włosów, lekko zakrywając zmęczenie, które ukazywały niewielkie wory pod oczami. Ubrana w wolno zwisającą bluzkę na ramiączkach, podarte z paroma dziurami dżinsy i zimowe botki na obcasie dziewczyna wpatrywała się w swoje odbicie. Niewątpliwie czarny był moim ulubionym kolorem, w którym były wszystkie części garderoby ubrane przeze mnie.
Pod oknem usłyszałam trąbienie taksówki, chwilę po tym dzwonek domofonu. Podeszłam leniwie do otwartego okna w kuchni i krzyknęłam do taksówkarza.
- Już idziemy! - Skierowałam swe kroki w stronę pokoju młodszej siostry, by ujrzeć, jak ta siedzi na łóżku machając nogami.
- Nie chcę iść - bez słowa podeszłam do dziecka, łapiąc po drodze w jedną rękę mały plecaczek, a w drugą drobną rączkę dziewczynki, po czym wyszłam z pomieszczenia a następnie z mieszkania w jej towarzystwie. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na puste mieszkanie, zamknęłam drzwi na klucz i dopiero wtedy odezwałam się do siostry, która wyglądała, jakby miała się rozpłakać.
- Wiem, ale to niezbędne. W tym mieście nie ma dla nas przyszłości, kiedyś zrozumiesz. Daj rękę - wyciągnęłam przed siebie swoją dłoń, którą po chwili mała chwyciła z naburmuszonym wyrazem twarzy. Schodząc po schodach, wrzuciłam klucze od starego mieszkania do skrzynki pocztowej, i zeszłam razem z siostrą na sam dół.
Wchodząc do taksówki dałam znać dwójce ludzi w drugim pojeździe, by za nami pojechali. Podałam cel podróży młodemu facetowi siedzącemu z przodu, zerkając ostatni raz na okna naszego - już starego - domu. Ten rozdział jest już definitywnie zamknięty.

4 komentarze:

  1. Z przyjemnością informuję Cię, że Twoje zgłoszenie zostało pozytywnie rozpatrzone i dodane do Katalogu blogów Słodkiego Flirtu.
    Życzę Ci dużo weny i wolnego czasu na napisanie nowych rozdziałów, które będziesz mogła u nas zgłaszać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię... Za bardzo oficjalne. Cześć.
    Po wcześniejszej notce nie byłam jakoś fajnie zaciekawiona. Dlaczego? Wiele jest opowiadań, a Twoja przypominała mi streszczenie, ale po prologu jestem miło zaskoczona!
    Błędów - nie zauważyłam ani jednego, co jest na plus.
    Na pewno zostanę tu na dłużej.
    Nie mogę doczekac sie kolejnej notki.
    Z pozdrowieniami, D.S

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się zaczyna. Jestem ciekawa jak wszystko się dalej potoczy.
    Czekam na więcej i życzę dużo pomysłów. :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam~! Na początek, Domi, bardzo Ci dziękuję, na pewno będę zgłaszać nowe rozdziały. ^^
    Daughter Shadow i I believe, Wam również dziękuję, naprawdę bardzo mi miło, że moje opowiadanie przypadło Wam do gustu. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną, czytając dalsze rozdziały z zaciekawieniem i, że Was nie zrażę niczym (dla przykładu stylem pisania, czy dalszą fabułą).
    Jestem w trakcie tworzenia rozdziału pierwszego, więc niebawem powinien się ukazać. Jeszcze raz Wam dziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam~! ^-^

    OdpowiedzUsuń